Najnowsze komentarze
Tomek :) do: Ja mam większego
o to to to właśnie...chodzi nie o ...
left4dead do: Ja mam większego
Dyskusja się dynamicznie rozwija,w...
@AAAaAaaa Dzięki. Definicja bardzo...
->AAAaAaaa: Na początek z innej be...
AAAaAaaa do: Ja mam większego
*interlOkutor, pisałem z cholerneg...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

05.02.2014 20:02

3...2...1...

Gdzieś tu miałem motocykl...

 

Zacznijmy od paru konkretów:

 

  Legalnie jeżdżę na motocyklach od ponad 20 lat a jeśliby dodać do tego pokątne „śmiganie” bez wymaganych dokumentów to trzeba by jeszcze pare dołożyć. Jak widać zaczynam już trzeć podnóżkami o „starego dziada” co to kija wie i nie rozumie potrzeb dzisiejszych „młodych ludzi”.

  Obecnie w garażu mam Ducati Multistradę 1000DS z 2005r, Yamahę XJ6 z 2010r (w zasadzie to małżowiny, ale o tym za chwilę) oraz moją perełkę - pierwszy „prawdziwy” motocykl jaki miałem – Honda CBR 919RR Fireblade z 1996r, którą po latach udało mi się wyśledzić (bardzo trudne) i odkupić (przepłacając) jakimś cudem jeszcze nie definitywnie rozbitą.  Fajerka, żeby być szczerym, wyciągana jest tylko od wielkiego dzwonu i po honorowej rundce wraca na zasłużony odpoczynek.

  Z Ducati będę się żegnał w najbliższym czasie - motocykl ten nie spełnił moich oczekiwań. Hmm, to nie tak. Moje oczekiwania zmieniły się w trakcie, o co ciężko mieć pretensję do samego motocykla. Legendarne historie o wibracjach Dukata nie okazały się przesadzone. W sezonie 2013 udało mi się 3 razy zgubić różne plastiki, które musiałem zbierać z drogi, odpadła szybka, poluzował mi się kolektor (na szczęście w porę zauważony) oraz wykręciły się śrubki mocujące kufer (oryginaly Ducati). Wyjechałem w trasę z pudłem a dojechałem bez. Złażę z moto, patrzę.. a kufra „ni ma”.. Generalnie do demontażu moto wystarczy odpalić sprzęta i patrzeć jak śrubki same się wykręcają. Dukacik lubi sobie szarpnąć łańcuchem na 2ce, często też próbuje zgasnąć i trzeba mu dostarczyć trochę soczku żeby podtrzymać animusz. Warto też nadmienić, że chłodzony jest powietrzem. Możecie sobie wyobrazić temperatury jakie osiąga latem w Warszawskich korkach (niespecjalnie nadaje się do przemykania pomiedzy) i gęstych światłach. Powinni do niego dodawać ekstra parę nabiału. Ewidentnie nie służy mu jazda po mieście.. Żeby oddać sprawiedliwość, nie takie też jest jego przeznaczenie - w końcu to turystyk. Bo na trasie spisuje się fantastycznie jak już odkręcimy go powyżej 3tys, bo poniżej „troche” wibruje. Pisałem już, że Dukat wibruje? Kop dostepny jest w każdym momencie, nie trzeba się nigdzie dokręcać - to zasługa sympatycznego momentu obrotowego od samego dołu – silnik jest bardzo elastyczny. Kanapa niby twarda jak deska ale w jakiś sposób bardzo wygodna i dbająca o zadek. Po 300km nie czuć nic, nawet nie trzeba się „poprawiać”. Bardzo fajnie się składa, chociaż jak na mój gust zawieszenie jest troche zbyt twardo zestrojone – nawet po regulacji. Może to by się sprawdziło na dobrych drogach ale na na naszych rodzimych szlakach komunikacyjnych dla żartu nazywanych drogami krajowymi nie do końca działa tak jak powinno. Minusem jest to, że moto jest wysokie. Mam 177cm – nie należę do gigantów i przyznam, że jest ledwo ledwo. Moja prywatna małżowina, która ma 160cm nie sięga w ogóle do ziemi, nawet palcami;) Plusem jest to, że moto jest wysokie – bardzo dobra widoczność. Regulowane przednie i tylne zawieszenie, wielofunkcyjny wyświetlacz, tylko fontanny brakuje, powiadam wam. Bak 20l, na trasie pali 6kę przy moich jazdach.

Wygląd.. hmm.. Z tyłu i z boku jest dobrze. Monowachacz, wyeksponowana kratownica nadają mocnego wyglądu. Super brzmiący i wyglądający podwójny wydech umiejscowiony pod zadupkiem. Moto na żywo wygląda lepiej niż na zdjęciach. Oprócz przodu. Przód z kolei wygląda gorzej niż na zdjęciach, o wiele gorzej... Tragicznie... Kupiłem go, bo mi się szkoda zrobiło takiego brzydactwa;) Niby „de gustibus non est disputandum” ale powszechna opinia brzmi – przód szkaradny. Ratuje go trochę oryginalność – nie jest skrętny – ruchoma jest jedynie kierownica (duh!) z kołem. Sama owiewka z reflektorem siedzi nieruchomo (tzn jeśli akurat nie wibruje) Wpominałem może, że Dukat potwornie wibruje? Nie? To wspominam. Dźwięk za to jest rewelacyjny. 2 cylindrowy, litrowy silnik na luzie chodzi jak „ruski traktor”. To zasługa rozregulowanych zaworów, które powinno się doprowadzać do porządku co 5-6 tysięcy ale tak naprawdę to gubią synchro już po 2 tys i przez pozostałe 3-4tys mamy darmową orkiestrę pełną niuansów i muzycznych przepychanek. A jak da mu się w palnik.. mmm...

Warto dodać, że Dukacik mocno wibruje. Potrafi wibrować tak, że nie jestem w stanie odczytać wyświetlacza...

Dość o Dukacie.

W zeszłym roku małżowina w końcu zrobiła prawko (z jednej strony najwyższy czas ale z drugiej zawsze trochę strach) i kupiliśmy jej małego nakeda. Co prawda marudziła, że ona by chciała zacząć niżej i że jej się podobają mini supersporty ale pojechałem autorytetem plus kilka podchwytliwych pytań w stylu: A lubisz mieć bolące nadgarstki? Jak tam twoje plecy? Nie jesteś już taka młoda (to było błedem). I drogą kupna nabyliśmy Yamaszkę XJ6 w bardzo dobrym stanie od pierwszego właściciela. Bardzo fajny motorek. Zwinny, wybaczający.

I zaczęły się schody. Małżowina do pracy ma:

60min puszką.

45Min SKMką /wliczając autonogi ze stacji do pracy/ (oficjalna nazwa dla niezorientowanych: Szybka Kolej Miejska, chociaż wg mojej prywatnej opinii powinna się nazywać WKM – Wolna Kolej Miejska. To dziadostwo jedzie 25 min pomiędzy docelowymi stacjami a mogłoby jechać 10min. Zwłaszcza w okolicach Wschodniej lubi się toczyć z prędkością spacerową tak, że gdyby ktoś chciał mógłby wyskoczyć z drugiego wagonu, podtruchtać trochę i wskoczyć do pierwszego. Oczywiście zakładając, że akurat są dwa wagony. Bo kierując się niepojętą dla mnie logiką w godzinach szczytu bardzo często jeździ jeden wagon. Wypchany tak, że „gdyby nie pani Zosia...” Natomiast w godzinach pozaszczytowych najczęściej jeżdżą dwa, wypełnione w takim stopniu, że każdy może sobie siedzieć sam. Czym się kierują ludzie odpowiedzialni za taki stan rzeczy pozostanie dla mnie zagadką. Żeby dopełnić czary goryczy, nigdy też nie przyjeżdża o czasie:).

16 min +/- 2min moto, w zależności od układu świateł. Tzn tak miało być ale życie zweryfikowało teorię. Na moto 30-35min bo małżowina stwierdziła, że nie będzie pomiędzy puszkami jeździć bo za wąsko. I znowu, z jednej strony się cieszę, że niepotrzebnie nie ryzykuje a z drugiej... Puentując – wożę małżowinę do pracy. Codziennie. I przywożę rzecz jasna też. Niezupełnie o to mi chodziło^^ Ale wiecie co? Okazało się, że pomimo mojego sceptycyzmu wobec XJ6ki, że to dobre moto dla początkujących – jeździ mi się tym fan-tas-tycz-nie. Jasne, to nie żyleta ani katapulta, ale na Warszawę jest po prostu idealna. Prędkości przelotowe wystarczające na okolice miejsko-podmiejskie. Jak ktoś ma zacięcie masochistyczne można śmignąć ponad 200km/h (sprawdzone) ale jak wiadomo na golasach prędkości powyżej 150km/h mijają się z celem w takiej odległości, że nawet sobie pomachać nie mogą. Co ciekawe małżowina nie chciała na Gladiusa, który jest podobno „kobiecym” moto, nawet patrzeć. Jeśli już ma być taki gołas to tylko XJ6ka. No dobra. Co się będę kłócił.

Suma summarum w 2013 przejechałem na niej ponad 11k. Taki twist... 2x więcej niż swoim... Mój biedny Dukacik był wyciągany tylko weekendy kiedy udawało mi się posadzić małżowinę na jej sprzęta „ucz się kobito!”i gdzieś razem wybrać oraz na trasy powyżej 100km. Poniżej nawet się nie kłopotałem.

Jeśli ktoś by mi powidział parę lat temu, że będę latał 600tką i lubił to, to bym go wyśmiał. Optymalną pojemność miał stanowić litr albo więcej. Wiadomo! Ale Yamaszką lata mi się, jakby to ująć, komfortowo. Praktycznie sama jeździ. Wciśnie się wszędzie jak, wybaczcie mój klatchiański, wesz. Po prostu bajka. Można by narzekać, że mocy mało ale bądźmy szczerzy, gdzie niby w godzinach szczytu tę moc wykorzystywać? Pewnie, na koło sama nie wstanie, co zdaje się dzisiaj być w pewnych kręgach wyznacznikiem czegośtam ale z drugiej strony kto stawia na koło rollgazem? Każdy normalny strzela z klamki. (Proszę o wybaczenie pacyfistów, nie strzelających z klamek;)

W związku z tym Ducati jest na wylocie a ja się przymierzam do 600. Sam nie wierzę, że to piszę. Pod koniec roku zawiesiłem oko na nowym dziecku Yamahy: MT-09 ale się trochę rozczarowałem. Tzn moto jako takie jest rewelacyjne. „Rozsądniejsza” pojemność stanowiąca jakby kompromis. Z pożądnym kopem od dołu. Wygląd jak na moje gusta świetny ALE... dynamika na bardzo niskich obrotach pozostawia sporo do życzenia z perspektywy starego dziada. To fajne moto do „radochy” i w takim celu z miejsca bym je kupił ale do przeciskania się w korkach? Nie za bardzo. Moto zero-jedynkowe. Albo stoisz w miejscu albo wystrzeliwujesz do przodu. Więc znowu szukam jakiejś fajnej 600 dla siebie. Jak to dziwnie wygląda... 600... sześcset... szejset.. Pójdę się położyć, może mi przejdzie...

Komentarze : 1
2014-04-24 14:11:42 eugenio

Wiesz, jako były posiadać Multistrady dodałbym do twojego opisu, że Ducati trochę wibruje, bo zabrakło mi wyraźnego podkreślenia tego drobnego mankamentu. Żeby nie było Dalej mam Ducati, ale trochę inne.

  • Dodaj komentarz